Opowiadania:
Zmarszczyłem czoło, żeby zastanowić się, jak najdokładniej i profesjonalnie upiec kaczkę na słodko, bez piór, bo pióra są niesmaczne, tak jak podpowiedziało mi moje gardło i kiszki, a co potwierdziło zmarszczone czoło. Również czoło, gardło i kiszki podpowiedziały mi, że kaczkę należy upiec na cukierkach, bo właśnie cukierki są smaczne, co również potwierdzają Józio z Zosią.
Wywleczmy pióra z kaczki, które przekażemy hurtowniom zaopatrzenia piór, a w otwory po piórach powkładajmy cukierki bez papierków i kaczkę ułóżmy w brytwanie na żywym ogniu, bo martwy ogień nie jest nic wart.
Gdy mam już przyrządzoną kaczkę na słodko, zakładam sztuczne zęby, gdyż moje prawdziwe, przekazane przez ojca i matkę, są za słabe do pogryzienia słodkich, przesiąkniętych cukierkami, kaczych kości i śrutu myśliwskiego.
Dlaczego piszę o tym wszystkim?
Stoję sobie przed witryną sklepową, gdzie miedzy gruszkami, herbatnikami i marchewką na sucho, wiszą sobie w pęczkach dzikie kaczki, takie, ot, do kupna, od ręki.
Marszczę czoło i zastanawiam się co począć, jak pokierować mym życiem.