Zamknąłem szafę, żeby nie pouciekały myszy i mole,
szczególnie te ubraniowe i lotne, o wielkich zębach. Wtedy wściekłe na
mnie mole, pozagryzają myszy, bo zawsze tak jakoś jest na tym świecie,
że ktoś wyładowuje swą złość na kimś, a zawsze wyładowują ją do końca.
Najedzone do syta i rozżalone na mnie mole, fruwając wniebogłosy po szafie,
a obijając się o półki, szuflady i krochmaloną bieliznę, oraz o swoje
niecne larwy pozabijają się na amen w pacierzu, który odmówiłem podczas
zagryzu szarych myszy i miotu, jaki odbywał się od szuflady, do krochmalu
i z powrotem.
Na koniec nastała cisza, więc wziąłem do ręki odkurzacz, znanej i szacownej
firmy Clarc, otworzyłem szafę i wessałem całe to tałatajstwo, same trupki,
do odkurzacza, a właściwie do worka na odpady, również firmy Clarc.
Od dziś szafa stoi otworem, bezpieczna i czysta, a zawartość jej będę
z zadowoleniem pokazywał znajomym, najbliższej rodzinie oraz wycieczkom
z Wrocławia, które nie omieszkają umieścić takiej wizyty, w swoim napiętym
programie.
|