Płynie
we mnie robotniczo-chłopska krew, płynie żyłami, ba tuż pod samą skórą.
Ojciec mój był robotnikiem .z urodzenia i założenia, a pracował za symboliczne
grosze, wiecznie bity pejczem po plecach godnych szacunku i głowie pełniej
postępowych myśli. Ojciec mój bity był przez tłustego wyzyskiwacza, z zegarkiem
z dewizką.
Matka moja była chłopką, pogardliwie zwana przez dziedzica - tępą wieśniaczką
- i batorzona co dnia, na gołą pupę.
Dlaczego o tym mówię? Chyba z pychy i buty, jaką mi oćce przekazały plemnikiem,
który ma długi, zwinny ogonek i bystre oczko, a ja sam posiadam wielki łeb,
pełen włosów, niczym nadwiślańskie łąki i chopinowskie wierzby. Nikt mnie
nie bije i nie skowaczy, bo mam pięści jak bochny chleba razowego, tak przydatnego
dla twego żołądka i twych kiszek.