Opowiadania:

W zakątku duszy Jana rozsiedli się Jan Inny, Piotr, syn Piotra, i Walezjusz Królpolski.
Dusza janowa miała kilka zakątków. Wszystkie zakątki pozostawały puste, oczekujące, oprócz jednego, tego bliżej nogi lewej, gwarnego od przegłosów i pomruków.
Jan świadom pasożytniczej obecności Jana Innego, Piotra i Walezjusza oraz wielkiego zapytania, skąd oni tam, potrząsał bezskutecznie fragmentem duszy i lewą nogą, by ci trzej wypadli przez dziurę, po świeżo wyciętej łękotce. Bezskutecznie. Zapytał więc pani Zosi, bibliotekarki miejskiej, która stała w odrzwiach biblioteki przepastnej od mądrości ustawionych na półkach.
- Pani Zosiu, co dzieje się po mej lewej stronie, na skraju duszy. Skąd tam się wzieli Jan Inny, Piotr syn Piotra i Walezjusz Królposki. Owe spektaklum mnie łaskocze, ciężaży i miota. Droga pani Zosiu, zksiążkuj mój problem i odpowiedz szczerze, a wyczerpująco.
- Janie, otwórz zowierz obierz, a duszę ustrzeż. Janie, biblioteka zateka i zakwieka, a noga ucieka do daleka, bo bieka. Panie Janie, Jan Inny temu nie winny. Piotr syn Piotra o dusze się tylko otra, a Walezjusz Królpolski jako kola. To problem cala. Dziękuj mi Janku z duszy nie całej, bo spotkał cię fawor na widok mój, bo za mną stoi książkowych półek szereg, we mnie tkwi mózg niebywały i falisty, a moje wargi głosowe poświęciły ci szereg minut z groszami.
Janku, dzienkuj...
- Bibliotekarko Zosiu, dzienkuje...