Opowiadania:

Panowie, B. Łoń, D. Łoń, S. Łoń, bracia od siedmiu boleści, stali obok siebie i cierpieli na każdą boleść z osobna, tak po kolei. Pierwsza boleść, boleść druga, trzecia, czwarta, aż do boleści siódmej. Cierpieli wspólnie, czy to na balkonie, w parkie, obok bloku wielomieszkaniowego, czy w sklepie wolnostojący. Boleść ich była tak głęboką za każdym razem, że nie mogę, że zwijam się cały, gdy na to patrzę. Zwijam się i rozwijam za każdym razem. Widzę ich ból, każdy jego etap, obojętne, czy jest pierwszym, czwartym, czy ostatnim,- siódmym. Siłą spraw oglądam każdego z braci jak cierpi. On cierpi, a ja zwijam się i rozwijam, patrzę i nie mogę od tego patrzenia.
Oj biedne ludzie, biedni bracia Łoniowie, biedne i już, tako rzeke, a teraz odłożę pióro, bo zwinąłem się ponad przeciętnie, i mam kłopoty z rozwinięciem, a pióro pisacze tylko przeszkadza mi w mych miotach.