Opowiadania:

Zagrałem na oku w kasynie miejskim, na wiolonczeli w sklepie obuwniczym i na nosie przed zakrętem. To wszystko co pamiętam ze swego muzycznego życia.
Siedzę sobie na zasłużonej emeryturze i zakręt wciąż mi kole, a zupa jarzyni co dnia. Wiadro wylało się w kasynie i dudni wiolonczeli na przekór.
Oj, nie proste me życie i nie prosta ma starość, a listonosz przynosi sześćdziesiąt dwa pięćdziesiąt, comiesięcznej emerytury.
Przychodzi, puka do drzwi, grzecznie się kłania, kładzie na stoliku z Opoczna kopertę dźwięcząca monetami i wycofuje się, by powrócić do mnie za miesiąc.
Dziś mamy słoneczny poranek, chodź chłodny.