Zamoczyć
nogi w stawie, czy to przypadkowo, czy to umyślnie, żadna sztuka. Sztuką
jest, żeby zachować wieczną suchość nóg, bez względu na okoliczności,
lub zdarzenia losowe.
Pan Tadzio wie o tym doskonale i zdaje sobie sprawę, że musi być czujny
na co dzień. Zachowuje również swą czujność w nocy, a szczególnie nad
ranem, gdy stawy są wyjątkowo aktywne. Pan Tadzio wpadł na wyśmienity,
według mego osądu pomysł. Buty swoje, wraz ze spodniami do kolan, owija
foliowymi workami, obwiązując je sznurkiem, żeby nie spadły przypadkiem,
w nieodpowiedniej chwili. Nigdy nie opuszcza swego mieszkania bez niezbędnego
zabezpieczenia, bo to w życiu nic nie wiadomo. Wiadomo jest jedno, że
stawy są czujne i skryte i tylko czyhają na nieuważnych.
Mało tego, Pan Tadzio nie wychodzi bez hełmu na głowie. Zakłada go profilaktycznie,
chroniąc głowę przed szpakami i krukami. Zabiera przed wyjściem na miasto
drążek drewniany, zagięty w lewą stronę. Przytracza do ramion półmiski
mosiężne, z resztką kotleta i niedogotowaną fasolą na zimno, a kieszenie
jego są pełne dobra niewiadomego pochodzenia.
Oj, zmyślny i przewidujący jest ten pan Tadzio, od krańca do krańca i
od deski, do deski, od zachodu, do wschodu i odwrotnie, jak kto woli.
|