Opowiadania:
Smętna jesień na pogórzu,
tylko spadają liście z buków, akcje w bankach pogórskich, anioły porażone
chłodem poranków, urzędnicy z eksponowanych stołków, samobójcy z najwyższych
pagórków. Smutno jest w te deszczowe dni, bo mokro od zmartwień i coś znowu
przemija.
Jaś Pogórzanin płakał na równi z innymi i spadał co chwilę na bruk pogórski,
podczas tej szarej zdawałoby się, beznadziejnej pory roku. W pewnym momencie
zacisnął zęby, chwycił się w garść, aż jęknął i postanowił zmienić, zarówno
swój stosunek, jak i okolic pogórza do tej smętnej jesieni. Pan Janek zakasał
rękawy swej kraciastej koszuli i zabrał się za robotę, a było to pod koniec
słonecznego lata.
Buki, dęby, klony, jaśminy i bzy pogórskie namówił swym niskim, ciepłym
tenorem do współpracy w celu uradośnienia nadchodzącej pory roku. Drzewa
te spontanicznie przystały do propozycji pana Jasia obiecując, iż dołożą
wszelkich starań, by nie zżółknąć i nie zbrązowieć, a swe liście w razie
czego przyfastrygować do gałązek i pni wiekowych.
Zakasał rękawy trochę wyżej i zastanowił się co począć z uporczywymi ulewami
pogórskimi. Tę kwestię obiecał rozwiązać skowronek górski, zwany w okolicy
Skowronem - Gawronem, ze względu na wyjątkowo ptasi wzrost i nienaturalny
kolor upierzenia, ot taki wybryk natury. Skowron - Gawron porozumiał się
z okolicznymi ptakami i ptaszkami, iż o odpowiedniej porze roku zawisną
nad niebem pogórskim, aż do bialuśnej wesołej zimy. Okoliczne ptaki i ptaszyska
ze Skowronem - Gawronem na czele rozpościelałyby nad górzystym niebem stronny
masiąg, zwany też ptasim naciągiem, który to naciąg o tej smętnej porze
roku chroniłby wzgórza od deszczu, a przez swój różowy kolor nadawałby w
okolicy radosną poświatę, czyniąc zarówno macierz szkolną, koty, krowy i
urzędników magistrackich różanymi istotami, wiecznie uśmiechniętymi i zadowolonymi
z siebie, swego życia i okolicy.
Wiatry nękające o tej porze roku okolice pogórskie Jaś Pogórzanin postanowił
przytrzymać łapaczami wiatrowymi, tak zwanymi Holendrami. W dzisiejszej
dobie, gdy w sklepach, marketach, hurtowniach można kupić wszystko czego
dusza zapragnie, tak też w hurtowni ekologicznej im. Nowego Podmuchu Jan
Pogórzanin zalecił wojewodzie pogórskiemu panu Mieciowi zakupić cztery,
ze względu na strony świata, łapacze wiatrów produkcji chińskiej. Łapacze
te były przetestowane na tak zwanych Chinolach, czyli wiatrach nękających
bez przerwy Mandżurię. Z cyrku braci Konsomolskich Podgórzanin wypożyczył
Zestaw Wielu Klownów, których rozparcelował po wszystkich rodzinach pogórskich,
żeby rozśmieszali zarówno całe rodziny, jak i pojedyńcze człony tej podstawowej
komórki społecznej.
Jesień pogórska rozbrzmiewała od tej pory roku jednym niemilknącym rechotem,
aż do wesołej zimy, kiedy to Klowni pakowali do swych walizek swoje sztuczne
nosy, różowe peruki i buty niebotycznych rozmiarów, by udać się z powrotem
do panów Konsomolskich.
Od tej pory jesień na pogórzu stałą się jesienią godną Trzeciej Rzeczypospolitej,
bardziej ludzką i mandożną.
Jaś Pogórzanin całą tę akcję przeprowadził nie swoimi rękami. Uzyskał uścisk
dłoni, oraz dwa pocałunki w oba policzki od prezydenta Trzeciej Rzeczypospolitej.
Jaś Pogórzanin cwaniaczek, ale co tu dużo mówić Felku umówmy się, pożyteczny...