Opowiadania:

Antyk Wariat handlował starymi książkami, drukami, luminałami, i nominałami. Wygląd pana Wariata dobrany był jak z klasycznego wodewilu. Druciane okularki, włos w specjalistycznym nieładzie, sztruksowa marynarka z łatami skórzanymi na łokciach, spodnie w pepitkę. Twarz pana Antyka zdobił przystrzyżony wąs na modłę międzywojenną, oraz czarne sznurowane, wysokie trzewiki z uszkami, firmy Mercedes. Buty tego typu, chyba przedwojenne, właśnie firmy Mercedes widziałem na własne oczy, dziesięć lat temu na zad.
Otóż pan Antyk posiadał w swym kantorku grube i ciężkie książki oprawne w skóry, pożółkły Kurier Warszawski, posiadał stare, ukazujące Atlantydę mapy i jeszcze starsze przewodniki turystyczne.
W południowy czwartek kantor pana Antyk Wariata odwiedził Jasio Kloss, słodki chłopczyk o blond włosach. Jasio wybrał najstarszą książkę oprawną w bardzo zniszczoną i przez wieki pomarszczoną skórę. Ujął ją delikatnie w swe drobne dłonie i wykazał podziw, oraz uwielbienie dla jej szacowności i wiekowego doświadczenia.
Stara książka drgnęła, wyprężyła się i zakwitła. Stała się lekka i wiotka jak romansik wydawnictwa Temidy. Jasio Kloss odstawił ją delikatnie na półkę i uśmiechnął się do pana Antyk Wariata, starego rajfura.