Opowiadania:
Do zrzucania koksu i przenoszenia
worków przydają się mocne dłonie, silne barki i stabilne szerokie nogi.
Brat Waldemara z Piemontu zwany Pierrem de Piemont, nawykły do noszenia
bel bławatów i baptystów, kiści winogron oraz oliwek, ni stąd, ni zowąd
znalazł się na Zamojszczyźnie. Piemont, po piemoncku oznacza wozoczłek,
czyli jaśniej - Pie - Pierre, jak wszyscy wiemy znaczy człowiek, Mont -
wóz, pojazd. Pierre de Piemont przystąpił zatem do zamojskich wozaków.
Szczupły, o cienkiej kości, dłoniach jak u pianisty, wysoki jak trzcina,
przyjęty był wzrokiem ciekawskim, pochylonym horyzontalnie przez miejscowych
branżowców. Pracę przyjął od zaraz i o dziwo, worki, kosze przenoszone na
plecach, konie do weterynarza, wozy do kołodziejów w jego dłoniach spoczywały
niebywale i niepojętnie.
Żeby zjednać sobie miejscową brać i udowodnić przydatność do tak ważnego
zawodu, stanął na środku palcu przy bocznicy kolejowej trzcinowo prosty
i dumny, chwycił dłonią wóz dyszlowy, w drugą - parę koni gniadego i łoszatego,
dalej widły, łopaty, kosze i jednego z zaciekawionych. Podrzucił to wszystko
wysoko, wysoko do góry i począł żonglować tak sprawnie, iż wprowadził w
zachwyt czeredkę waciakowatych gapiów.
Pojawiła się orkiestra wozacza. Skrzypce z obojem łkały rytmicznie wraz
z altówką i wiolonczelą, nad nimi dominował flet. Znalazła się nawet kropelka
alkoholu, by bardziej uroczyście podkreślić ten spektakl, który właściwie
powstał ad hoc.
Doczekano świtu, pełni radości życia, rozklaskani, rozmuzykowani, szczęśliwi
obserwowali jak Piotr z Piemontu powoli zmniejszał wysokości na których
fruwały kozy, konie, kosze, oraz anonimowy osobnik w waciaku. Zmniejszał
coraz to niżej i niżej, aż wszystko ujął w dłonie wypielęgnowane, szczupłe,
urokliwe i powoli, ostrożnie postawił na miejscu. Stał wyprostowany jak
topola z podniesioną głową i lekko zroszony potem. Spoglądał na rozentuzjazmowany
tłum wozaków. Orkiestra wozacza przywitała poranek piątym koncertem Musorgskiego,
tony wciąż zniżając, cisząc, jak opadanie wozów i koni, aż do ostatniego
taktu oboju.
Pytałem potem Piotra z Piemontu, zwanego Pierre de Piemont, skąd jego siła,
sprężystość i taka charyzma. Skąd ten format człowieczy? Patrzył na mnie
długo i przychylnie. Odniosłem wrażenie, że z chęcią udzieli mi odpowiedzi.
- Od lat jadam codziennie Kronwil rozdrobniony, popijając Nipsem.
- Ach, oczywiście, jakie to proste, to wyjaśnia całą sprawę.
Odszedłem do domu zadowolony, iż uzyskałem odpowiedź, która wyjaśniła nurtujące
mnie pytania.
Neter oblicht meris alten wüsiter memer. Johann berst wunceltrosh obller
mentliht werst - warosh, warosh!!!
Johann Bürst oude mistrontise odernent well, unde man, unde wüster metroloff.
Wiber mantesuligen berde menton, europa, und welt.
Johan zulight maldermann oblintishe
- Wor monen es strihl banu?
- Noter vizernam apperotres filesting ....
- Verdil
- Verdilish ....
Johan Bürst vanderloth eboltone ather. Naboess monterotland vebber men,
altren ohts, abtis menten.
Mannthaotte messigliht verr.
Johann Bürst e vest, und e vest ....