Opowiadania:

Drogi Waldemarze,
Nareszcie mogę się do Ciebie odezwać, dzisiaj czas zezwala mi na to.
A'propos NATO, mam nadzieję, że Piemont też wniknął w te struktury wraz ze swoimi armatami, oraz kulami do tych armat. Jeżeli nie posiadacie kul, to my mamy ich trochę, - cóż, jakoś tam będzie.
Ale do rzeczy. Rewelacja, czas pozwolił mi wreszcie na upieczenie sobie omleta, lecz muszę Ci się przyznać, iż omlet się nie udał.
Cóż, może jaja nie takie, może kura chora na obłęd, a ogień chłodniejszy niż trzeba.
Wyciąłem krzaki przed moimi oknami, oraz podstrzygłem trochę brwi jak mi radziłeś i... miałeś rację - zobaczyłem me miasto w całej krasie, wraz z balkonami naturalnej wielkości umieszczonymi na właściwym miejscu. Rozróżniłem wśród gawiedzi notabli poruszających się o laskach bambusowych i kroku posuwistym, wydawałoby się dostojnym, ze względu na panującą wśród nich chorobę ciśnieniową.
Dojrzałem wreszcie ten sklep pełen makaronu i produktów do omasty. Widzę na rynku stoiska z modelami krążowników Patiomkinów o których opowiadałem Ci podczas naszej wspólnej wycieczki na Mont Blanc.
Odnoszę wrażenie, że teraz bardziej zamieszkam w mym mieście.
Muszę kończyć, gdyż skorzystałem z uprzejmości poczty i odezwę się niebawem.

Twój Olgerd z Myśłiborza