Opowiadania:

Nie dalej niż rzut kamieniem stoi mój dom drewniany, spowity zazwyczaj mgłą i targany lodowatymi wiatrami ze względu na kiepski mikroklimat jaki panuje w naszej kotlinie. W moim domu brakuje okien. Mieszkam tam wraz z koniem Burkiem, przykrytym zwykle burką sławucką, gdyż mu wiecznie zimno z powodu braku okien. Mieszkam w naszej kochanej kotlinie z kotem i psem Martensem i Martensem, spiętymi nawzajem rzemieniem, by w przytuleństwie było im raźniej i cieplej.
Zamieszkuje z nami gęś z przytwierdzonym jaśkiem puchowym, żeby nie dostać kataru z powodu przeciągów jakie panują wśród bezokiennej rzeczywistości.
Żyję razem z sąsiadem, spięci ciasno klamerkami od bielizny. Razem nam weselej, optymistyczniej i rzekłbym goręcej. Żyjemy tak sobie pozlepiani od czasu gdy Janek Kos przestał być znany i uwielbiany przez tłumy. Żeby udowodnić światu i najbliższej okolicy, iż moja chałupa jest blisko, bliżej niż cokolwiek i żeby nam wszystkim nie wydawało się pochopnie, że jest to chata za wsią, udowadnia, iż to tylko rzut kamieniem, więc rzuca nimi namiętnie w mą biedna chatynkę.
Wczoraj powiedział w miejscowej restauracji coś nowego...
- Tak blisko, tylko splunąć.
Ech ten Janek Kos, zmyślny blondynek po zrealizowaniu jego nowych pomysłów napiszę kolejne opowiadanie.