Opowiadania:

Krzysztof F prawnuk gorliwego Czekisty, który nie raz ściskał dłoń Tow. Feliksa, wnuk zagorzałego Enkawudzisty sumiennie spełniającego swe obowiązki nałożone mu przez przełożonych i syn funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego niejednokrotnie wyróżnianego podczas świąt państwowych, oraz partyjnych, ukończył przed laty uniwersytet im. Humbolda w mieście Berlinie, sektorze jednego z mocarstw światowych.
- Gratuluję ci Krzychu, bo jakiekolwiek są korzenie, to jednak liczy się, że w ogóle je posiadasz. Liczy się tradycja rodowa, jaka by nie była, ale tradycja z dziada pradziada.
- Głowa do góry znad tej chudej marchewki Krzysiu. Jak umyjesz ręce to założę ci pierścień rodowy.
- No Krzychu, śmiało patrz przed siebie, rozsuń te skrzynki i podejdź do mnie, ale najpierw uczesz się. Pomyślimy jak udokumentować twój ród i wciągnąć cię do Zakonu Maltańskiego.
- Obetnij paznokcie i wymyj zęby. Nałóż krawat, może być nawet po twoim pradziadku w białe grochy, a poprowadzę cię na salony, gdzie spotkasz ludzi bardzo starych, szacownych, pięknych, godnych, mocnych duchem, ale ubogich i przedstawię cię wszystkim...
- To człowiek, który ma mocne korzenie.
- Krzychu, głowa do góry, śmielej spójrz przed siebie. Nie zapomnij, że jesteś absolwentem zagranicznego uniwersytetu.