Opowiadania

Na osiedlu afera, piękny Lolo zagryzł psa. Gremium opieki nad zwierzętami zatrzęsły się ręce i brzuchy z oburzenia. Przyjechał Dziennik Telewizyjny i pani z Kuriera.

Pośrodku gromadki stał piękny Lolo, usta czerwieńsze niż samoistne piękno czerwieni jego warg. Ręce rozrzucone wzdłuż sukni, jak nazywał swój wychodni garnitur, za paznokciami resztki płowej sierści. Stał ani zmartwiony, ani dumny. U jego stóp leżał pies rasy agresywnej. Włochaty, sztywny, z nogami sterczącymi do góry, niby odwrotność konia trojańskiego. Leżał wzdłuż pryncypialnej ulicy osiedla. Opieka społeczna z opieką nad zwierzętami domowymi spisywała na kartkach odpowiednie raporty dla swoich władz zwierzchnich i wojewódzkich, pomrukując, mamląc, wzdychając z rzadka.

Bezszumna kamera płynnie omiatała zjawisko bezsprzecznie jednostkowe w historii osiedla wielkopłytowego.  Pan z kuriera zadawał pytania rzeczowe i wnikliwe. Natomiast w piwnicach aresztanckich osiedlowego komisariatu policji sierżant Ludwik, zwany w okolicy ksywką Lodowiko otwierał drzwi ciężkie, stalowe, prowadzące do celi o najwyższym rygorze. Podmiejscy cieśle ładowali na furmanki drewno przeznaczone na szafot. Przewodniczący osiedlowego urzędu wyznaczał punkt egzekucji. Sędzia przywdziewał togę, natomiast mecenas pakował walizki i chował do bocznej kieszeni bilet kolejowy do Ciechocinka. Prokurator stał przed lustrem i trenował odpowiednie do okoliczności miny i gesty karcące.

Tłum falował złowrogo błyszcząc białymi zębami i białkami gałek ocznych.

Piękny Lolo stał pośrodku, usta jego czerwieńsze niż samoistne piękno czerwieni jego warg, ręce rozrzucone wzdłuż sukni, za paznokciami resztki płowej sierści. Kiepska sprawa z tobą piękny Lolo. 

Lecz cóż to? Z tłumu wyrywa się obfita Celina córka miejscowego kagbogzarza. Boże, ona w rękach trzyma chustę haftowaną w motywy osiedlowe. Chustą przykrywa głowę pięknego Lolo.

- Mój ci jest... piszczy swym celińskim głosikiem.

- Dawne to prawo osiedlowe.-zakrzyknął kierownik modnej w ostatnich czasach masarni Maciej Mama.

- On jest jej!!! Podchwycił tłum mieszkańców w szaleńczym okrzyku.

Celina wzięła za rękę pięknego Lolo, wyprowadziła precyzyjnie, by nie rozbił sobie swej pięknej głowy opatrzonej w chustę. Dumna, będzie miała do swej dyspozycji przodujące zjawisko i okaz niespotykanej urody, a kto będzie miał? – Ona, obfita Celina... Cwaniaczka.