Opowiadania:

Mocna, gorzka prawdziwa czarna kawa swą goryczą przypomina nam, iż zawsze była i jest napojem niepożądanym, sporządzonym z nasion, które to zbierają biedacy w dalekich krajach popędzani batogami do szybszej i mało płatnej pracy przez kapitalistycznych wyzyskiwaczy. Kawa czarna w swym ponurym ciemnym płynie kryje całe ciągi spekulacji, za którymi stoi znienawidzony i plugawy dolar, waluta najmniej czysta z wszystkich walut świata. Kawę czarną piją w rzęsiście oświetlonych, pełnych kryształów kawiarnianych lokalach ludzie butni, bezkompromisowi, choć pachnący lawendą. Natomiast biedacy rozpłaszczają swe nosy na szybach okiennych, żeby wywąchać zapach obcy ich moralności i potępić symbol zła i zacofania, przeżytek dziewiętnastowiecznego mrocznego kapitalizmu.
Juchtowy worek wypełniony brązowym ziarnem. Upalne słońce. Spocone czarnoskóre plecy z pręgami od batogów. Odbite nerki. Wysokie szklane banki pełne brudnych dolarów. Wyciągnięte dłonie żebraka. Niedoprana bielizna na sznurach. Wygłodniałe szczury. Rozgniatane na szybach nosy biedaków.
Kawa czarna ma gorzki smak, gorki jak mawiał mój znajomy sprzed lat, poznany daleko od ojczystego kraju.
Moim napojem jest czerwona, słodzona sacharyną, słodziuchna oranżada, którą najczęściej wypijam przy grobie pewnego wielkiego człowieka w okrągłych rogowych okularach, zwilżającego pianę na swych ustach takim właśnie napojem. Człowieka którego znałem tylko z czarno - białego ekranu telewizora.
Siadam na płycie nagrobnej, wypijam flaszkę jednym tchem, wycieram usta wierzchem dłoni i wolnym krokiem wracam do domu.