Noszenie
kamieni w kieszeniach prowadzi do bogactwa, urody i modnej dziś brutalnej
bezkompromitowości, - co uznajemy za przejaw pozytywny, pożądany
i akceptowany jako walor nie do odrzucenia.
Jan
z Mazowsza, zwany Mazowszanką pewnego ranka wyszedł na ulicę
tak piękny, aż oczy rwało i tak bogaty, że motłochowi
zapierało dech. Z twarzy biła buta, iż wszystkie psy i koty
chowały się po zakamarkach czynszowych kamienic. Tłusta brylantyna
zalepiała mu głowę z połową twarzy żeby upiększyć
brwi i rzęsy. Na kształtnym nosku opierały się optiki
anti sol. Garnitur kupiony w wiodącym domu mody Karl Gula elegancko
wisiał obciążony przez kamienie we wszystkich możliwych
kieszeniach. W dłoniach trzymał w sposób nonszalancki pliki pieniędzy
o wysokich nominałach.
Krzyk
kobiet mieszał się z rykiem mężczyzn porażonych
widokiem osobnika z okładek kolorowych pism i reklam telewizji kablowych.
Ryki i wrzaski wypełniały miasto wojewódzkie średniej wielkości.
-Cóż za format człowieczy, bogactwo i sława,
jakaż siła, bezkompromisowość i gerlenna uroda samoistna,
wszystko bez pomocy sterydów.
- Wielki jesteś Jaśku Mazowszanko krzyczeli
ci pozostali przy przytomności, jeszcze nie porażeni jego widokiem
do końca i mogący wydobyć z gardła cokolwiek.
W
ciągu ułamka sekundy, w mgnieniu oka, na pniu zaczęły
powstawać wytwórnie Jaśków, wód gazowych Mazowszanka, biura podróży,
spółdzielnie inwalidów, fabryki łożysk tocznych imienia Mazowsza.
Stałem
i ja oniemiały i już wiedziałem, iż wypcham swoje kieszenie
kamieniami, ale mimo wszystko obawiam się, że zniekształcą
nieludzko mój garnitur, będzie mi tylko bardzo ciężko, a
przez to źle na duszy. Będę zgarbiony od ciężaru
i brzydki. Kobiety odwrócą się ode mnie, a w kieszeniach pełnych
kamieni nie będzie miejsca na dobra współczesne. Pieniędzy
natomiast nie mogę trzymać w dłoniach, gdyż mam brudne
paznokcie, a to wstyd. Nawiasem mówiąc posiadam tylko drobne o najniższym
nominale.