Opowiadania:

- Wstąpię do ciebie i tobie udostępnię siebie na czas wypicia herbaty, czyli wywaru z ziela theiny.
- Kiedy?
- Siądźmy wespół i obliczmy. Otóż przyjdzie czas zbioru z krzaku herbatowca najprawdopodobniej późną porą roku, ale musimy dać czas tym zielom do wyschnięcia w przepastnych suszarniach, tak więc ziele trafi na okręt dalekomorski porą jeszcze późniejszą. Kapitan okrętu zwykle zapuszcza wąsy podczas komercyjnego rejsu, więc trzeba nam trochę poczekać, gdyż kapitan ma skórę twardszą od naszych, więc trudną do przebicia. Dalej ziele potem poleży w magazynach portowych po zakończeniu swego morskiego rejsu, musi poleżeć, gdyż celnik Jan, chory jest na ślepą kiszkę i z kiszką tą przesiaduje u okulisty, zamiast w kantorku portowym, śmierdzącym papierosami klubowymi. Jak ślepota wyzdrowieje, to ziele herbtheiny trafi do hurtowni pana Hurt Obińskiego pod koniec najpóźniejszego roku. Ziele trafi niczym wyborowy strzelec na właściwą półkę, ulubione miejsce pana Hurta oraz detalistów zaopatrujących się w tym wielkim, konieczniezadaszonym magazynie. Detalista, kochanieńki, zaopatrzy się w zielny produkt najszybciej, bo zależy mu, żeby w jego sklepiku kolonialnym zalegały używki trudniej lub łatwiej przyswajalne, czyli agrest, maślanka, mapepst, oraz ziela theiny.
Nabędziesz więc herbatę drogą kupna, czyli zamiany pieniądza na produkt, na drugim końcu długiego roku, a konkretnie w czwartek, po szesnastej. Umówimy się na herbatkę w piątek roku dłuższego niż długi, o godzinie dwunastej z kwadransem doczepionym do siebie. O godzinie dwunastej i piętnaście minut ponad dwunastą, udostępnię tobie siebie na czas wypicia herbatki, w filiżance a la cord, z uszkiem na palec. Pogadamy o starych Polakach, gdyż wszyscy w naszym kraju noszą siwe brody i wąsy oraz czapki zadanki.
- Do zobaczenia...
- Do zobaczenia...