Opowiadania:


Mosiężna rura umyślnie wpadła do mrowiska, by pozbyć się niepotrzebnego mięsa, piór, kurzu i pleśni, po prostu zapragnęła oczyszczenia. Wpadła z mosiężnym hukiem w mrowisko podlaskie, aż gajowy pan Jan Pangajowy odwrócił swą wielką, leśną twarz w stronę huku, w poszukiwaniu kłusowników, których rzecz jasna twarz jego nie znalazła, bo to przestępcze zjawisko umarło śmiercią naturalną za czasu podlaskich Burbonów. Mrowisko podlaskie podjęło się wypełnienia powierzonego mu przypadkowego zadania, w sposób godny, precyzyjny, szaleńczo zjadliwy, podleśnie prawdziwy. Na okrzyk mrówki naczelnej zwanej Mrówą, populacja ostronogich zawładnęła swymi ostrymi nóżkami, przepastnymi brzuszkami i otworkami gębowymi mosiężną rurę, która w pewnym momencie swego życia postanowiła się oczyścić.
Mosiężna rura piszczała w niebogłosy na cały las, piszczała od łaskotów i świądu, jakie zadawały jej mrówka naczelna, z całą czeredką owadów ostronogich oraz Jadzią. Rura w końcu wydała okrzyk na cały podlaski las, aż podskoczyli w grobowcach Burbonowie.
- Zostałam oczyszczona! Świecę mosiądzem, aż mogę się w nim przejrzeć i zobaczyć swą nagość rurową, wolną od wszetectwa. Dzięki ci mrowi narodzie. O lesie znośny, który ten naród układa i wciąż pielęgnuje na swych podściołach. O dzięki ci podlasiu, że tak godnie przyjmujesz mosiądz, a tem bardziej, brudne rury w swych żyznych krainach. O dzięki ci ojczyzno, że poczęłaś i urodziłaś lasy podlaskie, mrówki w kopcach, z Mrówą na czele, oraz Jadzię.
O dzięki...mandliła rura aż do świtu, który nastał w chwili, gdy wąsaci podlasianie zabierali się do swych porannych śniadań.

Teraz muszę się oczyścić ja w warunkach miejskich i namówić do tego Ecka Łysego, Józia Skośnego, oraz Walię z Balią.