Opowiadania:

Pan o imieniu i nazwisku Syn Wstańka, syn ojca i żywiciela swego, pana o imieniu i nazwisku Ojciec Wstańka, wstał na poranne śniadanie suto zakrapiane mlekiem krowim, a podane Synowi przez Ojca i Matkę, z imienia i nazwiska Matka Wstania. Państwo Wstańka z latoroślą zamieszkiwali przedmieścia miasta Miasto i tam też co rano podawali Synowi śniadanie jako niespodziankę dnia.
Syn Wstańka spożywał je zazwyczaj żuchwą mieląc nią zamaszyście na boki oraz dudniąc, góra dół, góra dół. Nierzadko odrzucał koncepcję używania żuchwy i wtedy obligował swe zęby do zjedzenia śniadanka podawanego przez Matkę Wstańkę oraz Ojca Wstańka. W takich momentach zęby jego perliły na całą jadalnię- śniadalnię, aż Miasto z zachwytem nastawiało miejskie ucho, a Krowa Miejska, której to mlekiem zakrapiał się Syn ryczała używając do tego celu głębokości swego gardła. Synowe śniadanie przypadkiem spadło na Miasto oraz rodzinę Wstańków, gdyż razu pewnego i to nie tak dawno, Syn przetarłszy poranne oczy stwierdził, że dzieje się coś dziwnego z jego brzuchem, coś niewytłumaczalnego. Wstał szybko, ubrał się i krokasami żądnymi wiedzy udał się do Polskiej Akademii Nauk, by tam sięgnąć po grubą księgę o brzuchach. W synowych dłoniach znalazła się pozycja opatrzona naukowym tytułem- "Brzuchy wszechludzkie"- gdzie wyraźnie stało napisane, iż ten stan jaki owego dnia zawładnął Synem, nim i jego brzuchem ludzkość powinna nazywać głodem. Jedynym sposobem na ów dyskomfort jest wypełnić ten brzuch jadłem ogólnoludzkim. Poranne wypełnianie nazywamy śniadaniem, - tak tam stało napisane, stało i dziwiło Syna, gdyż widział w tym pewne novum dla siebie, ojca swego, matki swojej, oraz Miasta.
Krokasami takimi jak do Polskiej Akademii Nauk, -oddział Miasto - powrócił na ojco-matkowiznę, by wprowadzić w czyn mądrości ,naukowe zębami oraz wszystkimi swymi żuchwami. Wprowadzać, wprowadzać co rano, bo tak każe nauka.
Pytasz Józefie, po co ci to mówię, a mówię ci po to, żebyś wiedział i mógł ogłosić ludzkości, że w momencie gdy ludzkość stwierdzi anomalia swego brzucha, to natychmiast ma się zgłosić do Polskiej Akademii Nauk po radę, bo tam w zakurzonych księgach każdy znajdzie wszystko o swoim brzuchu. Tam rozwiąże swój problem, swój i swego miasta.
Pytasz Józefie dlaczego syna państwa Wstańka nazywa się Synem, a ojciec i matka Syna, Ojcem i Matką, natomiast miasto w którym mieszka ta rodzina Miastem. Otóż drogi Józefie, w tak idiotycznym opowiadaniu chciałem wprowadzić pewien porządek. Pewien niezaprzeczalny porządek.