Opowiadania:

Uzyskałem kredyt na kupno B'dziągwa, uzyskałem w banku komunalnym w dogodnych ratach i na niewygórowanych warunkach. Po uzyskaniu pieniędzy, po ujęciu w dłonie bardzo wartościowych nominałów biegiem udałem się do B'dziągwodajni. Tam miałem możliwość wyboru między dwoma egzemplarzami B'dziągwa, miękkim i twardym, zwanymi przez sprzedawcę Soft, lub Hard, więc wybrałem ten miękki okaz, gdyż od czegoś trzeba zacząć. Kupując twardy nie miałbym już żadnej alternatywy, ani możliwości zaciągnięcia dalszego kredytu, co jak wiemy jest motorem budowania osobowości i niezaprzeczalnej frajdy. B'dziągw był tak miękuśny, tak kosztowny, aż oczy zamgliły się od pozytywnych wrażeń, co zauważył sprzedawca i taktownym skinieniem głowy wyraził swą aprobatę co do mego wyboru, wysokości rat kredytowych i mej niezaprzeczalnej osobowości pieniężnej.
Postanowiłem, iż od dzisiaj będę zaciągać kredyty na kupno coraz twardszych B'dziągwów, coraz to twardszych i twardszych, powtarzając bez końca i zaciągając bez końca.
Liczę w głębi duszy, iż przyjdzie moment, że poślizgnę się na którymś z kredytów, że zaczną się kłopoty i niezły pasztet, jak to mówi pan Walery. Liczę na to, że kiedyś znajdę się w więzieniu za długi bankowe i kara ta zmazę me dawne grzechy młodości, ale na razie, póki co, kupuję B'dziągwy coraz to twardsze.