Opowiadania:
Waldemar z Piemontu, znany zjadacz
mięsa określał sytuację jednoznacznie. Ubogie myśli plątały się z ogromami
skojarzeń, ich owoce obficie spadały mu do nóg, a bogatsze traciły faty
na prędce przyszywane. Czynił rzeczy różne. Mądry był Waldemar z Piemontu,
doceniany aż do widnokręgu za znajomość spraw wszelkich.
On nauczył mnie istoty krowy i kury. Pokazał jak wydłubywać z pomiędzy zębów
resztki krów i kur sposobem jednoznacznym, sprężyście, za pomocą ostrego
patyczka. Nauczył mlaskać i ruszać ustami szeroko otwierając je, by podkreślić
bogactwo kaloryczne i kolorystyczne ukazujące odcienie czerwieni i różu.
Waldemarskie dłonie krótkie, rwacze mięsiwne, ukazywał jako instrumenty
idealne. Nauczył mnie odgłosów przy spożywaniu krów, - pomruków wydobywających
się z całego organizmu, jako chwalby dla częstującego.
Mógłbym jeszcze długo o nim opowiadać, lecz spieszę się na kawę czarną,
ale mogę go poznać z każdym z was, który chciałby nauczyć się jak codziennie
zjadać krowy i kury w sposób europejski i elegenacki.