Opowiadania:

W naszym miasteczku obudziła się Wiosna i wylazła na ulice rozczochrana, z okiem przekrwionym i spuchniętym od wielomiesięcznego snu, taka trochę wczorajsza, bo żegnała się z miasteczkiem roku poprzedniego w restauracji "Jedyna" usytuowanej na rynku miejskim zaraz przed zakrętem. Słyszałem, że podobno wypiła sporo w towarzystwie Zdzicha i Bena , a po zamknięciu lokalu kontynuowała libację jeszcze pod gołym niebem. Podobno, powtarzam podobno, bo nie widziałem tego na własne oczy, mówiła mi o tym gruba Jadzia, że Wiosnę rozklejoną alkoholem zniewolił w krzakach Beno , a niewolił ją prawie do samego rana.
W naszym miasteczku obudziła się Wiosna, zaspana zmęczona, z czołem zroszonym kroplami gęstego potu, obudziła się szczęśliwa, bo wydała owoc swych zeszłorocznych igraszek. Miasteczko nasze kraśnieje całe w zieloniutkich pąkach i tulipanach, Tylko Beno przemyka się opłotkami, gdyż nie chce łożyć na pielęgnację zielni i koszyc.
Beno, nie chowaj swego dzioba w piasek bo za nie wywiązywanie się obowiązków ojcowskich grozi ci ciężkie więzienie z zawieszeniem. Beno, bądź szczęśliwy i uśmiechnij się, bo wreszcie zostałeś ojcem.