Opowiadania:

Potoczyła się do mych stóp głowa królewska.
Spojrzałem na Lodoviko, na Ławrientieja i Olgerda. Oni okrągło powłóczyście i sobie znaną gracją komentowali ostatnią gonitwę lokomotyw, natomiast ja stałem się uroczysty, patetyczny i przygotowywałem się do uczuć patriotycznych. Usilnie starałem się przypomnieć wizerunki pomników i płócien malarskich. Włosy siwe, wzrok stalowy, stanowczy, nos orli, podbródek jastrzębi, karnacja stepowa. Zapach spyrzy i prochu, oraz brak korony. Jest rzeczą naturalną, że przepadła gdzieś podczas toczu. Głowa ogromna jak sklepienie katedralne, ciężka jak dzwon. Jeszcze zakolebała się i raz jeszcze, aż milcząco spoczęła u mych stóp.


- Janie Pobijwrogi, - wydaje się anonimowo, a zarazem trafnie rzekłem do króla, gdyż głowa była tak potężna, tak wielka, że zastępowała niejednego króla w całości.
- Janie Pobijwrogi, dlaczego ja maluczki, a dlaczego nie wielki Ławrientij, nie przesławny Lodoviko i godny szacunku Olgerd.
- Dlaczego mnie spotkała ta godność.
Potężna głowa spojrzała na mnie w sposób szczególny i stalą swych oczu, oraz głosem tronowym zaczęła przekazywać mi historię Polski z pierwszej ręki. Że Ormianie Kurków nie stroją, i nie stroili nigdy podczas całej historii. Że hetmani koszowi w rzeczywistości byli z Kurlandii i z koszem nie mieli nic wspólnego. Że waleczność Osmoły przykryła legenda łódzka, a Noteć przeniesiono właśnie do Łodzi po układach w Myśliborzu w rok po słynnej Amnezji. Że bitwy kurylskie nie dały zwycięzcom należnych praw jako osmańskim matawcom. W efekcie tych bitew postawiono dziękczynną katedrę, dziś nie istniejącą, a istniejącą jeszcze do wczoraj. Że narody Komsomolców po wyrwaniu się z panowania Burgundii dały solidne podwaliny na wschodnich rubieżach. Że jeszcze przed urodzeniem doktora Josepfa Guillotin powstała konstrukcja do obcinania głów i rozpoczęła swą działalność w Gilo - Tyńcu nad Bugiem, i tak dalej i tak dalej i tak dalej. Że właśnie on zakończył dynastię i jego czasy skończyły się w Gilo- Tyńcu, i że, i że, i że ...
Zawiał wiatr, wielka głowa królewska potoczyła się dalej, by zatrzymać się przed starą kobietą, która nie narobiwszy krzyku pochyliła się nad łbem królewskim i coś mamrotała, a łeb odmamrotywał starej kobiecie.
Pożegnałem Ławrientieja, Lodoviko, Olgerda. Biegłem przez ulice układając wszystko w kolejności tak jak to będzie ułożone w podręcznikach. Starałem się szybko biec, żeby szybciej skończyć podręcznik, szybciej niż stara kobieta. Bo to ona zanim zasiądzie, znajdzie okulary, naparzy herbaty i umysł i pamięć nie ta. Wydam niebawem historię Polski w trzecim kwartale i może poznam profesora Samsonowicza i całą śmietankę. Trochę trudno będzie z podaniem źródła, ale w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe i wykonalne.
Każdy ma swój czas. Czas Ławrientieja, Lodoviko, Olgerda kiedyś minął, teraz przyszła kolej na mnie. Nie ma co się spieszyć, starą kobietę zawsze wyprzedzę w wydaniu nowej historii Polski, tak jak każdemu w średnim wieku łatwo utrącić, popchnąć, wyprzedzić w każdej sytuacji starca.