Opowiadania:

Andriej Wasielewicz Gogol, z polska Andrzej Koza zemdlał tuz przy samym moście. Ogromny on był lecz troszkę mniejszy niż sam most. Ręka jego spoczęła na łonie. Ogrodnik starał się patrzeć mu w wywrócone oczy do głębi czaszki. Bardzo się starał i nie spostrzegł zbliżającej się nawałnicy, rwącej huragannej, krwawej. Odwrócił się . Pomyślał, hej!!! Niebawem przyjdzie lec obok Andrieja Wasielewicza. Nawałnica jak szuflada zabrał z sobą i porwała jak czapkę, ogrodnika, Andrieja Wasielewicza i most. Hej pomyślał ho, ho, no, no z Andriejem Wasielewiczem, proszę, proszę, przyszło nam razem i rozpierała go duma, mimo że był głodny.