-
Zdradzę ci Józefie tajemnicę, że w uszach wyrosły mi włosy, jako wyraźny
objaw starzenia się. Hormony me świętej pamięci, które przytrzymywały siłą
cebulki uszne wreszcie puściły, po prostu z braku mocy.
- Cóż ty mi opowiadasz? Jaka tajemnica? Przecież widzę w twych uszach puszczańskie
kłaki.
- Józiu, jesteś pierwszy który to zauważył, bo jak rozmawiałem z panem Tadziem
to opowiadał mi, że przez wzrost cen marchewki przestał ją kupować, a kupuje
wniebowkręty, gdyż potaniały. Opowiadał mi to i nie zauważył mych uszu.
Spotkałem też Jadzię, która odtańczyła przede mną bolero żeby pokazać mi,
że ma jeszcze zdrowe stawy biodrowe i nic nie mówiła o mych uszach. Do tej
pory włosy w moich uszach były tajemnicą Poliszynela. Rozmawiałem wczoraj
z Poliszynelem, który wyznał mi prawdę o mych usznych kłakach i zezwolił
od dzisiaj rozpowiadać o nich.
Józiu, niepokoję się że też miałeś z nim kontakt, to znaczy kontakt z Poliszynelem,
a ten przewrotny typek przestał być lojalny.
Józio spojrzał na mnie, zapalił
niezdrowego papierosa, potężnie wytarł nos, odwrócił się na zbolałej pięcie
i niespiesznie oddalił się, by zmieszać się z tłumem też goniącym w piętkę.