Psu
pani Wandzi futro wyrosło od środka. Czworonoga pociecha wandziowa z zewnątrz
wyglądała dosyć pociesznie ukazują zbiór czerwonych mięśni, ścięgien, aort,
oraz szaleńczej jasnej skóry, na której to piesek o imieniu Wolf kazał wytatuować
sobie gołą sukę, taką kaniacka tęsknotę.
Pani Wandzia , właścicielka Wolfa, mieszkanka odległego Kłodzka przypomina
inne kłodzkie Wandzie, myślenickie, ba, nawet w samej Warszawie spotkałem
podobne. Wanda jest kobietą słusznej postury, koścista, ale przede wszystkiem
nadożna, a w swym nadożu, obrzeżna. Nos okrutny, oko słuszne, włosy jak
kawior astrachański, odjęta od płaszcza i sukni, więc naga w swym wandowstwie.
Wanda w pryncypialnym miejscu ma wytatuowanego gołego faceta o śniadej karnacji
ciała z zawadiackim, uwodzicielskim wąsikiem. Wanda z Wolfem kroczą ulicami
Kłodzka spleceni rzemienną smyczą.
Prochu nie opisałem, znasz i ty podobne Wandzie, Wolfy, Marcjanny, Włodziów,
Murzynów i przechodzisz obok nich dosyć nonszalancko. Wandzia z Wolfem są
niesmaczni w swym jestestwie, ale przypominam ci ich, byś się wreszcie obudził.