-
Tego Jaśka to pieniądz się trzyma.
Mawiają znajomkowie i przypadkowi oglądacze pana Jana Nabarana. I rzeczywiście,
pieniądze całymi papierkami, ba, papierami, wczepiają się wręcz w ubranie,
w wystające części ciała pana Jana. Wiszą obanderolowanymi plikami jak cegły
murarskie. Największe nominały usadawiają się osobno, by dać świadectwo
swej, oraz janowej potęgi. Pieniężna suknia Jana Nabarana najeża się przy
byle wiaterku, a pieniądz niezłomnie trzymie się janowej postury. To już
nie pieniądz, to Szmal przez duże S. Ba, mało tego, to tłusty smalec z tłuszczu
świńskiego i baraniego. Jan ciężki od tych wiszących papierów musi używać
laski i podpieraczy specjalistycznych, a nie daj Boże deszcz go obleje,
to się wywraca, a jak ochlapie go auto, lub proletariacki tramwaj, to musi
prać ten pieniądz, więc przemyka pod murami czynszowych kamienic, by nie
spotkało go nieszczęście.
Biedaczysko, biedny pan Jan Nabaran, nogi i krzyże bolą go od tego ciężaru,
ale jest godny szacunku i pokłonów.
- Tego Jaśka to pieniądz się trzyma.
Mawiają znajomkowie i przypadkowi oglądacze pana Jana Nabarana.
Ja mam przyczepione pięćdziesiąt groszy do ucha i gram na ulicznym flecie,
a do mojej czapki nie spada żaden papierek i też mi ciężko od dźwigania
fletu i krzyże bolą od przeciągów. Na imię mi Olo, a swego nazwiska zapomniałem
od wczoraj.
www.chudzynski.pl