Opowiadania:
Zabiłem młotkami wieko od
trumny z Anną Zofią D. w środku, choć jeszcze żyła. Zabiłem może trochę
za wcześnie, ale zawsze wolę wykonać robotę przed czasem niż na ostatnią
chwilę, a co nie daj Panie Boże za późno. Anna Zofia D trochę miała zdziwioną
minę, ale jako kobieta wyrozumiała, inteligentna i spolegliwa zrozumiała
w końcu moją zapobiegliwość .
W wieku trumny wywierciłem otworek na świeże powietrze, na rurkę z zupą,
otworek w miarę większy, by zmieścił się kotlet siekany, oraz na słuchawkę
lekarską, która da w pewnym momencie jednoznaczną odpowiedź.
Jestem uporządkowany. Zjadam siedem obiadów na raz, by któregoś nie przegapić
w ciągu tygodnia. Zabijam kota, by nie zapomnieć zagłaskać go na śmierć.
Codziennie biorę ślub, by nie zostało jedzenia z poprzedniego dnia. Chodzę
przybity do deski, by nie pomyślano iż się garbię. Palę dużo papierosów,
żeby móc wspólnie z ekologami walczyć o czyste niebo nad Śląskiem.
Działam jak w zegarku, godnie pozazdroszczenia, tak mnie wychowała mamusia
i tatuś, pracując nade mną w wolnych chwilach między oporządzaniem i przyrządzaniem.
Jeżeli chodzi o panią Annę Zofię D, to kiedy przyjdzie czas, przybędzie
pan Tadzio, który zaszpachluje otwór w trumnie, przeszlifuje, polakieruje,
to i śladu nie będzie. Pan Tadzio też jest akuratny i dokładny w swojej
robocie.