Opowiadania:
- Spo ko.
Rzekł Membran Jan, człek spowity i oczywisty, rzekł w pozycji półleżącej,
relaksowej.
-Spo ko, spo ko, Rococo - Cocote, spo ko. Kokoto Rokokowa, moja mileńka,
upudrowana i ukokardczona nad głową wysoko, ty... Coco Wyniall...rzekł Jan
Membran i spowił się jeszcze bardziej i oczywiściej i półleżąco przylgnął
do Coco Wyniall bardziej w celach popełnienia grzechu, niż pobratymczej
kontaktowości.
Jan Membran poznał panią Coco Wyniall dawnymi czasy, jeszcze za królów Ludwików
w Małym Trianon.
Poznawał delikatnie i skutecznie, a znajomość ich przetrwała godna pozazdroszczenia
do czasów Trzeciej Rzeczypospolitej.
Panu Janowi Membran z panią Coco Wyniall nigdy nie pobłogosławił ksiądz
podczas mszy świętej, więc grzeszyli i grzeszyli do wyborów samorządowych
na które przyszedł czas w naszym nowym kraju. Pan Membran wywiózł swą wybrankę
z kraju królów imienia L. do sarmackiej swej ojczyzny i tak jakoś przetrwali
w grzechu do czasu AWS'ów, SLD'ów, Unii Wolności i innych bardziej lub mniej
szacownych nacji.
- Spoko, Cocote Rococo, mojaż ty ladacznico,... rzekł Jan Membran i dalejże
i dalejże naciskać moralnie kokotę na grzech, a grzeszyć będą jeszcze długo,
długo, do czasu gdy w dalekiej Francji nastaną rządy mastokracji, a w ?????
wróci komunizm, któremu Jan Membran namiętnie sprzyjał na dworze Ludwika
Nastego, szczególnie w okolicach małego Trianon.