Opowiadania:

Majsterkowicz Jan Piotr Wielkoczupurny ze względu na olbrzymią ilość włosów na głowie, był człekiem niezmiernie zrównoważonym w swych majsterczych poczynaniach. Wielkoczupry potrafił połączyć gwóźdź z kawałkiem drewna sposobem jednoznacznym, podczas jednego zamachu czymś metalowym, co przypominało swym kształtem jedną z liter alfabetu. Czynność tę wykonywał niezmiernie elegancko, bezkonfliktowo i niementorsko, co tu dużo mówić, gwóźdź łączył z drzewem w sposób zrównoważony. Jan Piotr od czasu do czasu brał tubkę z dziwną mazią, wyciskał tę maź na kartkę papieru, by po przyłożeniu drugiej kartki nie można było ich rozerwać. Ot majsterkowicz, mistrz majsterczy. Kto potrafi te dwie kartki rozdzielić, które Wielkoczupry połączył? Nikt, nawet Piotr Wielkoczupry. Łączył te kartki, nie czyniąc konfliktu i nikogo nie urażając. Kiedy Jan Piotr nie mógł zapiąć marynarki z wiadomych przyczyn, brał w dwa palce małe kółko z czterema otworkami, które służy do połączenia lewej strony marynarki z prawą, w drugą dłoń zaopatrywał się w żelazny cieniutki patyczek zakończony czymś wiotkim i długim przypominającym długi sznureczek, potem jakoś tak pomachał przy lewej pole i już można było zapiąć marynarkę. Czynność tę wykonywał stoicko, bez chwalby dla warcholstwa, zrównoważenie. Postanowił stonizować swą czuprynę, ale na razie tylko słyszał, że podobno istnieje coś w co wsuwa się dwa palce, jest to wykonane zazwyczaj z błyszczącej stali i tym czymś można się odczuprzyć wedle gustu i postanowień. Jak Jan Piotr Wielkanocny znajdzie ten przedmiocik to znów zachowa się w sposób pozytywny i elegancki, w taki też sposób pozbędzie się czupryny, lecz nie zdaje sobie sprawy że i przezwiska.

 



www.chudzynski.pl